Odnowiony kredens.


Witam wszystkim bo długiej przerwie 😃
Chociaż na blogu od bardzo dawna niczego nie publikowałam to nie oznacza, że nic się u mnie nie działo. Wprost przeciwnie! Osoby, które obserwowały mojego bloga od początku, za pewne zdążyły zauważyć, że cały czas eksperymentowałam z nowymi technikami, ciągle uczyłam się czegoś nowego.
 To wszystko było po to żebym znalazła wreszcie to co tak naprawdę chcę robić w życiu.  Dzisiaj już wiem, że odnalazłam wreszcie ścieżkę, którą chcę podążać - swoją pasję. Jest to coś co pochłonęło mnie bez reszty. Coś co cały czas zaprząta moje myśli. Coś co chcę robić w życiu także na polu zawodowym. Pokochałam (ze wzajemnością mam nadzieję :) stare meble, zapomniane przedmioty, które nikomu niepotrzebne kłębią się gdzieś na strychach i czekają aż ktoś da im drugie życie. Nie potrafię obojętnie przejść obok żadnego mebla czy bibelotu bo wiem, że z każdego nawet bardzo starego przedmiotu można stworzyć coś pięknego. Czasami trzeba się bardzo napracować żeby stary mebel znowu nabrał blasku a  niekiedy wystarczy mały "lifting". Niezależnie od tego jakiego nakładu pracy to wymaga sprawia mi to ogromną satysfakcję.  
Przykładem mebla z góry skazanego na porażkę był ten kredens. Kupiłam go od starszej pani. Łapała się za głowę kiedy go od niej zabierałam bo stwierdziła, że nadaje się tylko na opał. Mnie jednak od początku urzekł i wiedziałam, że coś fajnego da się z niego zrobić. 
Żeby dostać się do "żywego drewna" musiałam zedrzeć cztery warstwy, bardzo śmierdzącej farby olejnej, która na dodatek ciągnęła się jak guma do żucia.
Po zdjęciu farby opalarką i częściowo szlifierką okazało się, że dół kredensu jest w stanie agonalnym. Tylko fronty drzwiczek,szuflad do czegoś się nadawały i kilka desek z blatu. Reszta desek rozpadała się dosłownie w rękach. Były one zjedzone przez "drewnojady" i zgniłe (kredens stał w 100 letnim starym domku, gdzie była straszna wilgoć). Dołu od kredensu było mi potwornie żal ale jednak zrezygnowałam z prób jego reanimacji. Zostawiłam sobie jedynie wspomniane wcześniej fronty żeby do czegoś je w przyszłości wykorzystać. 
Skupiłam się na górze kredensu. Bardzo trudno było go dokładnie doczyścić bo farba dosłownie wżarła się w zakamarki drewna. Do tego do kredensu były przypinane ceratki i inne ozdóbki za pomocą pinezek i gwoździ. Dlatego mebel posiadał mnóstwo dziur. 
Drewno udało mi się jednak doczyścić a dziury zaszpachlować. Kredens pomalowałam lakierobejcą. Szybki, które były pierwotnie w kredensie nie podobały mi się dlatego zastąpiłam je firanką. Jedna z nich pękła przy próbie wyjmowania z drzwiczek. W takiej wersji wydaje mi się, że mebel wygląda dużo lepiej. Kredens jest teraz ozdobą mojej altany.


Plecówkę mebla też wymieniałam bo była tak zjedzona przez korniki, że aż sypał się pył. Zastąpiłam ją plecówką, którą miałam w domu. Jest trochę ciemniejsza ale jest to mebel dla mnie i nie przeszkadza mi to. Pod drzwiczkami zamontowałam także listwę maskującą z frezem. Były tam duże nierówności drewna i brzydko to wyglądało.  


 Tutaj widać jakie dziury były w meblu. Po zaszpachlowaniu stały się mniej widoczne. Na tym zdjęciu szpachla jest jeszcze mokra.



A tak kredensik wyglądał przed moją ingerencją. 






Na poniższych zdjęciach widoczny jest dół kredensu. Nie mam niestety zdjęć po usunięciu farby. Wtedy dopiero okazało się w jak fatalnym jest stanie bo biała farba wszystko zasłaniała. Deski z podłogi i częściowo z boków były spleśniałe a tył w całości zjedzony przez korniki. Deski podtrzymujące blat i szuflady były także zjedzone. Dół mebla wymagał całkowitej odbudowy. 







Pozdrawiam wszystkich zaglądających.
Kasia

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak szybko zrobić pojemnik na herbatę - kursik

Przedpokój w stylu morskim.

Stół i krzesła do jadalni po metamorfozie